Pewnego dnia chciałem kupić stary kołowrotek i go wyremontować. Miałem w domu kilka starych kołowrotków jednak od dziecka marzył mi się szwedzki ABU Cardinal 33. Postanowiłem znaleźć na Allegro jego większego brata ABU Cardinal 77. Wybrałem większy model, by po ewentualnym udanym remoncie mógł mi jeszcze służyć do surfcastingu i połowu troci, czy łososi. Znalazłem aukcje z takim modelem na kup teraz. Troszkę poczekałem, i gdy nikt kołowrotka nie kupił wysłałem do sprzedawcy maila. W wiadomości napisałem mu, że kupię go, ale po mniejszej cenie. Gość się zgodził i wystawił kołowrotek ponownie już tylko dla mnie.
Abu Cardinal 77 oryginalne zdjęcie z aukcji Allegro.
Młotek licytacji stuknął i stałem się właścicielem starego, bo z lat 70 tych kołowrotka. Już wcześniej miałem takiego w dłoniach i bardzo podobała mi się jego praca. Jednak mój był naprawdę wysłużonym egzemplarzem. Miałem jednak przecież taki plan, by pobawić się remontem starego kołowrotka. Po kilku dniach kołowrotek rozebrałem na czynniki pierwsze wyczyściłem w nafcie i wyselekcjonowałem części dobre i zużyte.
Okazało się, że najbardziej wysłużoną częścią był element dolnej podpory trzpienia szpuli. Służy on jako część hamulca i jako brzęczyk podczas wyciągania przez rybę żyłki z kołowrotka. W moim egzemplarzu z 1975 roku detal ten wykonany był z fosforobrązu. Późniejsze modele omawiany tu detal miały wykonany z teflonu. Podczas suchego kręcenia kołowrotkiem tej wady nie można było zauważyć. Dopiero gdy, kołowrotek zabrało się nad wodę i łowiło nim dużą obrotówką zaczynał się zacinać i wydawać cichy dźwięk ocieranego na sucho metalu.
(a) zużyta część kołowrotka (b) nowa część kołowrotka Abu Cardinal 77. Strzałka ukazuje wypracowany fragment fosfobrązu.
Element nie był trudny do dorobienia, ale poszperałem w necie i znalazłem w USA sklep, który sprzedaje nowe i oryginalne części do niektórych kołowrotków. To że nowe to wierzę, ale czy oryginalne tego nigdy się nie dowiem. Z racji niskiego wtedy kursu dolara cena części była mała dokupiłem więc jeszcze ślimak i ślimacznicę. Całość razem z transportem zmieściła się w kwocie 80 PLN. Jako, ze sprawy poszły już tak daleko, moje poczynania nabrały rozmachu postanowiłem zajść jeszcze dalej. Spotkałem się ze znajomym wykładającym materiałoznawstwo i opowiedziałem mu o swojej wizji remontu kołowrotka. Doradził mi zrobienie i dopasowanie nowych panewek. Sprawa nie była prosta. Oryginalne panewki były kute, a nie toczone.
B101 fosfobrąz użyty do wykonania panewek do ABU Cardinala 77.
By dorobione panewki mogły godnie zastąpić oryginalne szwedzkie, sprowadziłem najlepszy gatunek fosforobrązu z odlewni Szopienice. W zakładzie prototypownia SC Szczecinek znalazłem człowieka, który zrozumiał moją pasje za niewielką odpłatnością. Wykonał z mojego fosforobrązu panewki toczone z zegarmistrzowską precyzją. Przyznam się, ze facet mi zaimponował. Gorąco polecam ten warsztat.
Zmodyfikowana panewka.
Spasowany komplet panewki z wałkiem.
Oryginalna panewka i nowa.
Panewka przeciwstawna do łożyska jest bardzo krucha i przy demontażu łatwo pęka. Wydaje się, że w tym miejscu kołowrotka panewka jest już odlewana i z stąd jej kruchość. zużytą i pękniętą oryginalną panewkę zastąpiłem nową również z fosfobrązu.
Abu Cardinal 77 krucha panewka podpory ślimaka.
Panewka przeciwstawna do łożyska jest bardzo krucha i przy demontażu łatwo pęka. Wydaje się, że w tym miejscu kołowrotka panewka jest już odlewana. Zużytą i pękniętą oryginalną panewkę zastąpiłem nową również z fosfobrązu.
Abu Cardinal 77 dorobiona panewka.
Abu Cardinal 77 ślimak i panewka.
Teraz kolej na wymianę jedynego w tym kołowrotku łożyska tocznego. A było to łożysko francuskiego producenta, trudno jest mi powiedzieć, czy to było oryginalne łożysko. Wysłałem kilka zapytań o możliwość kupna drogiego i innowacyjnego łożyska ceramicznego, niestety łożyska ceramicznego takich rozmiarów jak ja potrzebowałem nie produkowało się w tamtym czasie. Kupiłem po długich i rzeczowych rozmowach łożysko uznanego producenta.
Abu Cardinal 77 i nowe wysokiej jakości łożysko.
Przyszedł czas na obudowę, która pokryta była porysowaną zieloną farbą, oraz odrapany rotor w kolorze kości słoniowej. I tu się zdziwiłem mocno, bo mocno trzeba było się napracować, by farbę zdjąć. Jak później gdzieś wyczytałem w szwedzkiej fabryce ABU Svangsta obudowę anodowano i pokrywano piecową farbą! To była jakość powłoki, którą długo będę pamiętał... moczyłem obudowy w acetonie trzy tygodnie, po dwóch tygodniach odpadł tylko znaczek ABU Cardinal 77!! Kupiłem coś do chemicznego ściągania starych powłok lakierniczych, i nie przyniosło to efektu. Próbowałem wiele innych preparatów i nic. Zostało mi tylko mechaniczne ściąganie starej powłoki. Trwało to długo, ponieważ nie chciałem uszkodzić samej obudowy kołowrotka.
Obudowa aluminiowa pozbawiona farby w Abu Cardinal 77.
Gdy spod farby zaczynała się pokazywać obudowa, zamoczyłem jeszcze kilka razy kołowrotek w acetonie i powoli szmatką udało mi się oczyścić kołowrotek do czystego aluminium. Posiadam warsztat do malowania woblerów więc dobór farb i pomalowanie odbyło się we własnym zakresie. Użyłem farb i barwników nitro oraz lakierów chemoutwardzalnych dwuskładnikowych.
Nowa farba na Abu Cardinal 77.
Pobawiłem się znaczkiem z logo firmy, wypełniając go barwiona żywicą epoksydową klejąc cosmoplastem i nitując oryginalnymi nitami do obudowy. Było trochę z tym zabawy. Moim zamiarem nie było idealne dopasowanie do oryginalnego koloru. Bardziej zależało mi na dodaniu świeżości, jednak w stopniu, tylko trochę odbiegającym od koloru jaki nadali mu Szwedzi. W końcu to mój kołowrotek, mnie ma służyć na półce lub na rybach. To nie miał być egzamin z wierności odtworzenia starego kołowrotka, to była chęć dodania mu blasku.
Odnowione logo Abu Cardinal 77.
Po złożeniu kołowrotka jego nasmarowaniu smarem stałym i naoliwieniu olejem maszynowym światło dzienne ujrzał nowy-stary kołowrotek, który precyzją i niezawodnością zachwyca mnie nadal na wyprawach wędkarskich. Tylko czasami młodzi wędkarze kpią z niego, bo jakiś taki on śmieszny.
Odnowiony ABU Cardinal 77.
Jak nowy, mój Abu Cardinal 77.
Jednak jak zapytacie się czy warto było, to finansowo na pewno nie, ale czy tylko oto w tym chodzi? Zabawa w zimowe wieczory z remontem starego kołowrotka była przednia, a ile wiadomości na temat materiałoznawstwa do głowy przybyło. W końcu ryb ten stary kołowrotek tyle samo złowi co najnowszy Shimano, Daiwa albo Okuma. Niedawno po tym, jak ukończyłem prace nad moim ABU, udało mi się kupić drugiego Cardinala 77 znalezionego gdzieś w piwnicy za granicą. Przeleżał tam chyba od nowości, bo stan jak spod igły i powiem Wam, że i tak lepiej pracuje od mojego remontowanego. Wielki szacunek dla producenta składam za jakość tych kołowrotków.