Ciąg dalszy artykułu o wędkarskich metodach połowu śledzi.
Podstawowym elementem wabiącym śledzie jest złoty haczyk. Poruszany w wodzie wabi ryby swym błyskiem i właśnie sam haczyk w zupełności wystarczy by osiągnąć sukces. Wszystkie montowane przy nim dodatki również połyskują, mienią się czy świecą w założeniu powodując wzrost brań. Czy jednak przyjrzał się ktoś, jak wygląda otaczająca haczyk rybia skóra po złowieniu np. 100 śledzi? Na skutek używania warstwa błyszcząca jest sukcesywnie zdzierana, skóra staje się sflaczała i w takim stanie otaczając haczyk ogranicza znacznie jego prezentację. A co jeśli na dodatek na haczyku pozostaną jeszcze ślady krwi po poprzednim śledziu? Efektem tego mamy osłonięty brudny haczyk, który po prostu nie błyszczy. Jak więc ma wabić kolejne ryby?
Osobiście wiele razy już widziałem łowców śledzi, którzy dziwili się dlaczego wokół wszyscy wyciągają po kilka ryb na raz, a na zakupione przez nich zestawy nic nie chce brać. Po zrobieniu rozeznania w akcie desperacji odcinali szybko wszystkie pseudobłyskotki pozostawiając gołe haczyki i dając sobie szansę na dogonienie sąsiadów. W końcu nie każdy ma zawsze przy sobie zapasowe zestawy – zwłaszcza początkujący wędkarz.
Wadą oferowanych gotowych zestawów jest również rozmiar haczyków. Są one zazwyczaj po prostu za małe. Uczepione na zestawie śledzie rzucają się na wszystkie strony i z małych haczyków bardzo łatwo spadają. Ponadto można zauważyć brak proporcji pomiędzy wielkością haczyka, a doczepionymi błyskotkami. Wspomniana zużyta rybia skóra potrafi osłonić haczyk w całości. Dokładnie to samo dotyczy wszystkich innych mocowanych przy haczykach ozdóbek.
Prawdziwemu wędkarzowi największą satysfakcję sprawia złowienie ryby przy użyciu własnego pomysłu zanęty, przynęty przemyślanych przez siebie różnych własnych patentów. Radość z osiągniętego wówczas sukcesu jest niewspółmiernie większa niż wtedy, gdy kupujemy w sklepie gotowe zestawy dla leniwych, które nie rzadko są po prostu gorszym rozwiązaniem. Stosując się więc do tej zasady spróbujmy zestaw śledziowy zrobić samodzielnie.
Grubość 0,25-0,30.
Wstawienie krętlika pomiędzy żyłkę główną i zestaw w niczym nie przeszkadza, a może czasem pomóc. Pamiętajmy, że śledzie będą się rzucać, obracać zestawem. Krętlik wyeliminuje możliwość skręcenia zestawu. Warto go założyć zarówno na własny zestaw jak i kupiony gotowy, który nie rzadko w tym miejscu jest zakończony jedynie pętelką.
Nie powinna być zbyt cienka, ale też nie może być zbyt gruba. Optymalną moim zdaniem jest żyłka o grubości 0,30mm.
Wybieramy mocne, złote i koniecznie kute. Nie należy bać się instalować haczyków większych rozmiarów. Ja używam najczęściej haczyków firmy Sak o rozmiarze 2 [fot. 6]. Mimo dużego rozmiaru bez problemu na haczyki te złowimy nawet małe szprotki, które bardzo często pojawiają się wraz z ławicą śledzi. Tak duże haczyki mają oczywiście większą powierzchnię błyszczącą, są w wodzie lepiej widoczne, a ponadto śledzie się na nich pewniej trzymają i ich zerwania są rzadsze.
Fot. 6 – Złote, kute haczyki firmy Sak, rozmiar 2.
Na przypony można użyć dokładnie tej samej żyłki co na główną żyłkę zestawu. Jak zawiązać żyłkę na haczyku z łopatką myślę, że w tym miejscu opisywać nie będę. Każdy wędkarz nawet z niewielką praktyką na pewno zna podstawowy węzeł, a jeśli nie, to bez problemu znajdzie jego opis w internecie. Chciałem natomiast zwrócić w tym miejscu uwagę na wykończenie węzła. Przyglądając się gotowym kupionym zestawom można zauważyć, że w większości z nich węzły na haczykach są malowane czerwoną lub pomarańczową farbą. Podejrzewam, że ma to podwójne znaczenie: raz, że zmniejsza możliwość ich samoczynnego rozwiązania, dwa – ma być dodatkowym czynnikiem wabiącym.
O trwałość węzłów na wiązanych przeze mnie haczykach raczej nigdy się nie martwiłem. Natomiast czynnik wabiący postanowiłem przetestować. W tym celu zmontowałem trzy identyczne zestawy. W pierwszym nie ingerowałem w żaden sposób w węzły, pozostawiłem je niemalowane. W drugim pomalowałem je pomarańczowym fluorescencyjnym lakierem do paznokci, a w trzecim lakierem do paznokci przezroczystym, z dużą ilością błyszczącego brokatu. Wszystkie trzy zestawy testowałem tego samego dnia, na tym samym stanowisku przy zbliżonej aktywności śledzi. Punktem odniesienia ich aktywności był sąsiadujący wędkarz, który przez cały czas testu nie zmieniał swojego zestawu i łowił śledzie praktycznie ze stałym, identycznym natężeniem. Wynik testu był dla mnie pewnym zaskoczeniem. Pozostawienie haczyków niemalowanych zapewniało bardzo dobre wyniki. Zestaw z pomalowanymi węzłami na pomarańczowo zauważalnie brania osłabił. Strzałem w dziesiątkę natomiast okazała się dodatkowa błyskotka na węzłach pod postacią brokatu w bezbarwnym lakierze. Częstotliwość brań i ilość wyławianych jednocześnie śledzi wyraźnie się zwiększyły.
Mając już przygotowane przypony musimy je przywiązać do głównej żyłki zestawu. Jak to zrobić ukazuje poniższy zestaw zdjęć [fot. 7]. W celu lepszego zobrazowania i odróżnienia żyłki głównej od żyłki przyponu zostały użyte żyłki o różnych grubościach i różnych kolorach.
W pierwszym etapie wykonujemy pętelkę na głównej żyłce zestawu (a). Trzykrotnie przeplatamy przez nią żyłkę przyponu (b) i również robimy z niej pętelkę (c). Następnie żyłkę przyponu zaciskamy w taki sposób, by od węzła do haczyka jej długość wynosiła ok. 5cm (d). Jest to wystarczająca długość przyponu w zestawie. Jeśli aktualnie przywiązujemy drugi lub kolejny przypon jest to moment, w którym możemy przesunąć jego węzeł po żyłce głównej tak, by zapewnić właściwą odległość pomiędzy przyponami. Zaciskamy żyłkę główną zestawu (e), po czym z nadmiaru żyłki przyponu robimy wokół niej pętelkę i zaciskamy jak na zdjęciu (f). Nadmiar żyłki przyponu obcinamy (g), a następnie otrzymany węzeł zalewamy elastycznym klejem chemoutwardzalnym (ja użyłem bezbarwnego Poxipolu). Po utwardzeniu się kleju przypon jest mocno osadzony na żyłce głównej (h).
Fot. 7 – Sposób wiązania przyponu na żyłce głównej zestawu śledziowego.
Opisany węzeł w zupełności wystarcza, by zestaw się nie rozleciał. Pewne zdziwienie może wywoływać użycie kropli kleju na gotowym, zawiązanym węźle. Wbrew pozorom, nie chodzi o zwiększenie właściwości wytrzymałościowych węzła, aczkolwiek klej na pewno je poprawia. Przypomnę tu jednak, że bardzo często będziemy łowić śledzie w otoczeniu wielu wędkarzy z podobnymi zestawami. Często odległość pomiędzy łowcami śledzi to zaledwie 1m. Wystarczy, że każdy rzuci zestaw nieco dalej, popłynie on z nurtem i o zaczepienie nie trudno. Jeśli na dodatek w jeden z zestawów uderzy w tym czasie śledź, może dojść do takiego splątania, że jedynym rozsądnym wyjściem będzie odcięcie zestawów. Co jednak, jeśli zestaw któregoś z wędkarzy jest jedynym jaki posiada i na takowe odcięcie się nie zgadza? Będziemy siedzieć godzinę i rozplątywać zestawy, patrząc, jak inni w tym czasie napełniają wiaderka? Zastosowanie kleju na węźle ma właśnie na celu zminimalizowanie takiej sytuacji. Zauważyłem, że w większości przypadków, jeśli dochodzi do zaczepienia się zestawów sąsiadujących z sobą wędkarzy, przy rozplątywaniu najwięcej problemów sprawiają właśnie źle wykończone węzły łączące przypon z żyłką główną. Niezbyt krótko przycięty nadmiar żyłki przyponu stanowi świetny zaczep. Jeśli natomiast cały węzeł zostanie zalany klejem (wraz z nadmiarem żyłki przyponu), istnieje bardzo duże prawdopodobieństwo, iż zestaw sąsiada po prostu prześliźnie się po naszym węźle i do splątania nie dojdzie. W innym przypadku, nawet jeśli dojdzie do zaczepu na hakach to rozplątanie zestawów będzie dużo prostsze.